Wizyta w Polsce była szybka i intensywna, zresztą jak zawsze. Lubię czuć to zmęczenie w mięśniach, przyspieszony oddech, mrowienie w dłoniach. Każdy dzień obfitował w spotkania i w załatwianie spraw ważnych i jeszcze ważniejszych. Starzy przyjaciele okazali się zupełnie nowymi,a ci nowi - jakże dobrze poznanymi.
Pod odpadającym tynkiem z budynków PRL-u kryje sie bowiem tak dużo emocji, że jeden blok mógłby obdarować całe Crowborough.
Chciałabym móc wejrzeć w te wszystkie serca i wylać na nie garnek miodu. Ja jednak ich zlepić nie mogę, mogę tylko przytulić. Starać się zrozumieć. Czasem po ludzku nie ogarniam sytuacji, nie czuję kontekstu.
Odnalazłam jednak spokój, mój prywatny , nie dotknięty żadną aferą. Nie skorzystam z funkcji pijawki, wciąż wolę być termostatem.
Stale dźwieczą mi w uszach słowa "zostaw to mi". Zostawiam. Z całą świadomością.