czwartek, 27 czerwca 2013

Nadzieja

Słońce w końcu przebiło się przez chmury! Nie, nie, lata jeszcze nie ma. Na razie jest nadzieja. Niektórzy mówią, że nadzieja matką głupich, ja wolę wierzyć, że nadzieja nie zawodzi nigdy. 

Na cześć mrugającego do mnie światła pomalowałam paznokcie w kolorze arbuza i zjadam ciasto marchewkowe. Od miesięcy planuję nie jeść cukru. Nic mi z tego nie wychodzi. Najdłużej wytrzymałam dwa tygodnie. Oliemu podaję gorzką herbatę w nadziei (i znów pojawia się to ważne słowo), że nie będzie musiał dodatkowo osładzać sobie życia w przyszłości. Od poniedziałku ponownie zaczynam trening silnej woli. Zero cukru w postaci słodyczy (zostawiam cukier w kawie i herbacie) i 6 weidera. Może ktoś do mnie dołączy? W grupie raźniej. Miało być jeszcze bieganie, ale w tej kwestii bądźmy realistami. Ja i bieganie? Koń by się uśmiał! Dodam tylko , że nie odchudzam się ani nie jestem na żadnej diecie. Zwyczajnie trzeba o siebie trochę zadbać.

Ach i mam jeszcze nadzieję, że w sobotę ziemia i niebo będą przychylne i uda mi się pojechać na wypad do Londynu. Ja i stolica mody awangardowej spotkamy się na Oxford Steet. Tak, tak Kamyczku, niestety jadę sama. Zostawiam muszkieterów w domu, zabieram aparat, mało pieniędzy ( mogłabym bowiem przesadzić z lekkomyślnością ) i jadę spotkać się z Davidem Cameronem na Downing Street. 








czwartek, 20 czerwca 2013

Życzenia do poduszki.

Dobre życzenia potrafią sprawić, że zakręci się w głowie. Spada na ciebie deszcz kwiatów i dobrych myśli. Zapach lilii wchodzi w nozdrza i ląduje w żołądku. Połknęłam wczoraj motyla, letnią pszczołę i słodki, miodowy, duszący promień ciepła. Tak bardzo najadłam się dobroci, że mogłabym wypełnić nią półki w szafie i ubierać na co dzień. 

Urodziny świętować się powinno. Nie dlatego by pysznić się swoją wyjątkowością, ale by cieszyć się z tego, że się jest. O rok starszym, mądrzejszym i głupszym zarazem. Trochę lepszym a czasem gorszym. Jednak jest. I można doświadczyć tego błogiego stanu, gdy ludzie posyłają ci życzenia tak piękne, że masz ochotę wypchać nimi poduszkę i śnić na niej najpiękniejsze sny.





poniedziałek, 17 czerwca 2013

...

Moje korzenie są grube i mocne, kłębią się i wirują głęboko w ziemi. Układają się w przedziwne kształty by tylko dotrzeć do kropli wody. Ta jedna kropla utrzymuje mnie przy życiu.


Ręce mam  długie i szczupłe. Wznoszę je wysoko, wysoko. Oplatam nimi słońce i chmury. Przytulam ptaki i odganiam osy. Moje ręce  rozkładam w wiecznej modlitwie. Płynie z nich drżące złoto do samego nieba.

Serce bije za szybko. Stuka tak głośno, że zagłusza je tylko  dzięcioł, który skrył się pod parasolem moich rąk.  Bicie mojego serca słyszą inne drzewa, te z odległej krainy. Wołają mnie głośno i mocno. Wysyłaja szczygły i wróble, sikorki i kosy by przytulić moją korę. 

Nie mam nóg. Nie mogę odejść. Nie mogę pobiec. Stoję więc w jednym miejscu. Szumię, śpiewam, gram, gwiżdżę. Zmieniam liście i otrząsam się z ziemi. Jednak pobiec nie mogę. W modlitwie trzymam więc swoje chude ręce i proszę o kroplę srebrnego deszczu.


wtorek, 11 czerwca 2013

Subiektywnie

W takie dni jak dzisiaj mam ochotę zwinąć się w kłębek i spać cały dzień. Od rana soczyście pada a szyby  spowiła smutna, siwa poświata. W Anglii cały rok jest jesień i żadnych perspektyw na odrobinę ciepła.  W zeszłym tygodniu podczas trzech dni osiemnastostopniowych "upałów"  pani z lokalnego sklepu sprzedawała na ulicy słomkowe kapelusze krzycząć "Kupujcie kapelusze, na gorąco najlepsze kapelusze".  Gdy temperatura przekracza 20 stopni rondo wspomnianego kapelusza musialoby być już szersze i większe. 

Jestem już w Crowborough 3 lata i 2 miesiące. Zmieniło się dużo. Przede wszystkim zmieniło się moje nastawienie. Staram się patrzeć na pozytywy i uczyć. Dużo uczyć. Doceniam błogość życia i lekkość bytu. Nadal tęsknię za energią i inspiracją wielkiego miasta.

A oto mój bardzo subiektywny ranking:

5 rzeczy, które lubię w Anglii:

1. Nie trzeba kończyć pięciu fakultetów żeby żyć godnie.
2. Ludzie są mili i kulturalni zawsze i wszędzie. 
3. Szkoła jest dla ucznia a nie uczeń dla szkoły.
4. Kierowcy prowadzą swoje samochody tak dostojnie, że tylko raz (!) widziałam jak ktoś wyprzedzał.
5. Ludzie dbają o dobro publiczne. 

5 rzeczy, których nie lubię:

1. Pogody!!! Brrr - ciągle zimno!
2. Bezsmakowego jedzenia ( nie chodzi mi o angielską kuchnię, tylko o jakość produktów)
3. Braku energii i inspiracji (tu ograniczę się do Crowborough, nie mówię o całej Anglii)
4. Płytkich relacji między ludźmi.
5. Dwóch kranów nad zlewem.