Ręce mam długie i szczupłe. Wznoszę je wysoko, wysoko. Oplatam nimi słońce i chmury. Przytulam ptaki i odganiam osy. Moje ręce rozkładam w wiecznej modlitwie. Płynie z nich drżące złoto do samego nieba.
Serce bije za szybko. Stuka tak głośno, że zagłusza je tylko dzięcioł, który skrył się pod parasolem moich rąk. Bicie mojego serca słyszą inne drzewa, te z odległej krainy. Wołają mnie głośno i mocno. Wysyłaja szczygły i wróble, sikorki i kosy by przytulić moją korę.
Nie mam nóg. Nie mogę odejść. Nie mogę pobiec. Stoję więc w jednym miejscu. Szumię, śpiewam, gram, gwiżdżę. Zmieniam liście i otrząsam się z ziemi. Jednak pobiec nie mogę. W modlitwie trzymam więc swoje chude ręce i proszę o kroplę srebrnego deszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz