środa, 16 kwietnia 2014

Co mnie ( nas ) zaskoczyło. TOP 22.

Tak sobie właśnie ostatnio myślałam, jak bardzo życie w Anglii mnie czasami zaskakuje. Zebrałam kilka rzeczy, które zaskoczyły mnie najbardziej, niektóre pozytywne, niektóre nie. Oto moja subiektywna lista:

1. Krany. Jeden z ciepłą , jeden z zimną wodą. I o ile u nas  w domu mamy tradycyjne europejskie, to zawsze jak idę np do kina czy restauracji nie wiem jak umyć ręce, gdyż albo się poparzę albo zamarzam :D

2. Brak gniazdek w łazience. To z powodów BHP, woda nie może mieć  kontaktu z prądem, dlatego tutaj nie ma w łazienkach gniazdek, tak więc nie można tu wysuszyć głowy lub postawić w łazience pralki.

3. Bardzo słabe budownictwo. Domy są tak źle zbudowane, że mój znajomy polski budowlaniec zawsze ma ubaw jak wchodzi do budynków by je wyremontować lub przerobić. Grzyb, cienkie, niedogrzane ściany i bardzo małe pokoje.

4. Uprzejmość i tolerancja. Nie wiem czy to kwestia mojej wsi, ale tutaj wszyscy są zawsze mili i uprzejmi. Nikt nie marudzi, że ma stać w kolejce, przepuścić kogoś przodem, ustąpić miejsca. Ludzie uśmiechają się do siebie na ulicy, w sklepach, autobusach i nie ma w tym nic podejrzanego:) Za tym też idzie niesamowita kultura jazdy samochodem. Tutaj prawie nikt nie wyprzedza. 

5. Nikt się nie pcha do autobusu i wszyscy ustawiają się w kolejce do wejścia. Każdy też mówi do kierowcy 'dzień dobry' i 'do widzenia'.

6. Uprzejma młodzież. Mogą wyglądać dziwacznie ( irokezy, piercing, tatuaże itd), ale raczej zawsze sa uprzejmi wobec innych.

7. Oddawanie rodziców do domów starców. Kiedyś kompletnie tego nie mogłam zrozumieć. Dzisiaj już wiem, że częściej jest to decyzja osoby starszej niż ich dzieci ( wynika to z ogólnego indywidualizmu Anglików.)

8. Gołe stopy niemowląt zimą. Gołe nogi dzieciakow jesienią. Nie wiem jak oni nie zamarzają. Gdy jest 17 stopni mówią, że jest ukrop :S

9. Owsianka lub płatki na śniadanie każdego dnia. I wcale im się to nie nudzi.

10. Zadbane budynki, ogródki, elewacje sklepów. Piękne szyldy i brak graffiti. To bym zdecydowanie chciała przenieść do Polski.

11. Brak podziału lekarzy na pediatrów i rodzinnych. Tutaj wszyscy: mali i duzi, niemowlaki i starcy idą do tej samej przychodni, tej samej poczekalni.

12. Niesamowita hojność Anglików. Wspierają wszystkie akcje charytatywne: od pomocy zwierzętom, poprzez chorych i bezdomnych, do biedaków z krajów Trzeciego Świata. Dają dużo i jest to wpisane w ich DNA tak bardzo, że nawet małe dzieci dzielą się ze słabszymi lub biedniejszymi.

13. Chrześcijaństwo. Tutaj już nie ma myślenia w stylu "my i wy", "my i oni". Chrześcijanin to chrześcijanin. Bez względu czy jest katolikiem, anglikaninem czy baptystą.

14.Sklepy charytatywne. W Anglii jest bardzo dużo sklepów zwanych "Charity shops", w których pracują wolontariusze i sprzedają rzeczy oddane przez zwykłych ludzi. Np do takiego sklepu można oddać zbędną odzież czy zabawki, oni ją sprzedają za grosze, a zysk idzie do fundacji charytatywnych.

15. Ciastka z Colą na lunch, bułka z frytkami czy chipsami w środku, brrrr.

16. Dywany w sklepach. To był dla mnie prawidziwy szok, gdy zobaczyłam dywan w aptece czy w drogerii.

17. Okna otwierane do zewnątrz. Plus: nie niszczą firanek i nie zajmują miejsca. Minus: ciężko je umyć.

18. Dyscyplina w szkole. To mnie naprawdę zaskoczyło! Może to też kwestia Crowborough, ale tutaj dzieci są naprawdę uczone dobrego zachowania. Nie można biegać po korytarzach ( i to naprawdę nie można) , trzeba zawsze powiedzieć proszę i dziękuję inaczej nauczyciel jest 'głuchy' na danego ucznia. Z drugiej strony jest nacisk by dzieciaki miały własne zdanie i umiały go bronić.

19. Wymalowane nastolatki. Może w PL też już tak jest, nie wiem, ale tutaj już trzynastolatki malują się jak ja gdy miałam lat 25.

20. Relacje w pracy. Tu nie ma zasady "prezes i jego podwładni". Wszyscy są równi tylko mają różne zadania i to jest naprawdę super.

21. Mało nowoczesne biura. Tutaj firmy wyglądają czasem tak jak u nas w latach 80 - tych.

22. Nie płukanie naczyń z płynu. Anglicy myją je gąbką a potem od razu kładą na suszarkę do naczyń :/



A tu rozwiązanie na 2 krany:) :




wtorek, 15 kwietnia 2014

Miłość niepojęta.

Każda mama kocha swoje dziecko najmocniej na świecie. Najbardziej lubi to własne i w jej oczach jest jedyne i wyjątkowe. Ja tak mam zdecydowanie. Oliver rośnie, za kilka miesięcy będzie już miał 7 lat. Z każdym rokiem jest coraz bardziej bystry i uczuciowy. Czasami czuję jakbyśmy byli tak blisko, że bliżej już się nie da. Rozumiem go w pół słowa. Wystarczy, że widzę jako oczka a już wiem o co zaraz zapyta. Ten mały człowiek jest najbardziej rodzinną istotą wśród moich bliskich. Kocha bezwarunkowo i bezwarunkowo ufa. I ja mu ufam, powierzam małe tajemnice i wielkie zadania. Idzie wszędzie tam gdzie my. Nie pyta dlaczego, nie kwestionuje, nie wybrzydza. 

Miłość do dziecka jest najczystrzą postacią miłości. Nigdy bym go nie oddała, nie zraniła, nie wystawiła na pośmiewisko. Mam nadzieję też, że nigdy go nie osaczę ani nie zabiorę mu wolnej woli. Pewnego dnia otworzę mu okno i powiem oddychaj, otworzę dzrzwi i krzyknę biegnij synku. Biegnij. Życie jest najpiękniejszym darem. Chciałabym go ochronić od wszystkich nieszczęść życiowych, od błędów i porażek. Nie mogę jednak tego zrobić. Mogę go tylko nauczyć dokonywania wyborów.

Wczoraj wspólnie oglądaliśmy "Pasję". Oczywiście na scenach okrutnych wychodził z pokoju, i tylko słyszałam zza drzwu ''Mogę już ? Mogę dalej zobaczyć co się stało z Jezusem?". Zasypał mnie pytaniami, dlaczego tyle cierpiał, dlaczego tak go bili, dlaczego jedej niedzieli krzyczeli "Hosanna", a tydzień później "Ukrzyżuj". Gdy oglądałam film, po raz setny pomyślałam sobie o tym jak bardzo ukochanym synem był Chrystus. A mimo wszystko Jego przeznaczeniem było pośmiewisko, brak wolnej woli, brak powietrza, zranienie, upokorzenie i śmierć. Wszystko to, czego kochający ojciec nie chce dla swoich dzieci.
I dla kogo to wszystko? 
Dla nas. Marnych ludzi.

I choć większość świata wciąż Go odrzuca. Wciąż krzyczy "Ukrzyżuj".  Ja chcę by mój syn wiedział jak bardzo Bóg go ukochał. Tak bardzo, tak niewyobrażalnie mocno, że nawet za mojego małego Oliego Pan Jezus zginął na krzyżu.

Dziękuję.