O tym co znaczy prawdziwa przyjaźń po raz pierwszy przekonałam się w 1999 roku. Miałam wtedy 18 lat. Razem z moim kuzynem i jego trojgiem przyjaciół siedzieliśmy w centrum Sofii w Bułgarii. Graliśmy w karty, patrzyliśmy w niebo i wspinaliśmy się na pomnik człowieka z czasów komunizmu. Była noc, godzina pierwsza, może pierwsza trzydzieści. Gdy wracaliśmy do domu, oddalonego o 40 minut jazdy żółtym tramwajem, żadna komunikacja już nie działała. Wróciliśmy więc na pieszo. Po dwóch godzinach wędrówki byliśmy pod naszym blokiem.
Wtedy jeden z przyjaciół mojego kuzyna powiedział, że chyba zgubił telefon. Była może trzecia, a może trzecia trzydzieści. Wszyscy spojrzeli po sobie i nie mówiąc ani słowa, zawróciliśmy spod bloku i aż do centrum Sofii chodziliśmy ponad trzy godziny w poszukiwaniu zgubionego telefonu.
To jest właśnie prawdziwa przyjaźń.
P.S Poszukiwanie telefonu w nocy okazuje się jednak niczym w porównaniu do tego co robią dziś dla mnie inni.
P.S Poszukiwanie telefonu w nocy okazuje się jednak niczym w porównaniu do tego co robią dziś dla mnie inni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz