środa, 11 czerwca 2014

Sama przyjemność.

Wiele mam powodów do radości. Uśmiech nie opuszcza mojej twarzy od jakiegoś miesiąca i nic na to nie poradzę. Mieliśmy wspaniałą konferencję w pracy, poznałam niezwykłych ludzi, którzy naprawdę zmieniają świat i zdecydowanie ubarwiają rzeczywistość. Prawdziwymi kolorami. To uczy nie tylko pokory, ale też miłości. Miłość wciąż wydaje się być kluczem do wszystkiego. Nie może być to miłość udawana, ze sztucznym, przyklejonym grymasem na twarzy, ale prawdziwa, wypływająca z trzewi; taka miłość co zakrywa zło i przynosi spokój. Miłość, która pozwala zaadoptować 12 sierot z ulicy, nakarmić niepełnosprawne, bezdomne dziecko, przytulić trędowatą kobietę w Etiopii. Taka miłość nie oczekuje zapłaty, nie zadaje trudnych pytań, nie stawia warunków. Nie wskazuje palcem, choć przecież odkrywa prawdę i wcale nie przyjaźni się z konformizmem. Ktoś powiedział, że miłość jest osobą. Jestem tego w 100% pewna. Przyjaźń z miłością się opłaca. Pozwala wyleczyć się z egoizmu i niezdrowej próżności.

Powodów do radości mam dużo. Słońce grzeje ostatnio mocniej, co przecież jest powodem samym w sobie. Oddycham. Wstaję rano z łóżka, mam w lodówce nie tylko światło, a mój syn całymi dniami może przesiadywać na podwórku bawiąc się z hinduskimi dziećmi. Uśmiecham się jak mysz do sera, bo wiem, jak uprzywilejowaną osobą jestem, nie tylko z powodu posiadania dachu nad głowa. Uśmiecham się, bo pies szczeka za oknem i wydaje mi się, że on też jest bardzo radosny.

Za dwa dni przyjeżdżają też do mnie przyjaciółki z Polski; wolne ptaki, kolorowe kwiaty. Miłość do nich jest prosta, nie wymaga wysiłku. Sama przyjemność. 
Rysunek by: Joanna https://www.facebook.com/pages/Asia-pictures/138247153012164?ref=hl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz