czwartek, 20 listopada 2014

Czesław mądrze śpiewa.

Dzisiaj natrafiam na pewną piosenkę. Artysta szeroko znany, dostał ze ten utwór niezłe baty. Przesłuchałam ją od początku do końca. Za tytuł i refren Czesław oberwał po całości. I tutaj narasta  trwoga we mnie, bo oznacza to, że dorośli ludzie nadal nie umieją czytać ( bądź słuchać) ze zrozumieniem.

W tym jednym utworze, autor tekstu (którym nota bene nie jest Czesław)  zawarł dokładnie wszystko to z czym zmagają się finansowi emigranci. Finansowi, czyli tacy, którzy chcieliby wrócić, ale z powodów materialnych, boją się, że w Polsce znów będą klepać biedę. Ileż tu mieszka ludzi, którzy umierają z miłości do Polski i jednocześnie nienawidzą jej za to, że zmusiła ich do życia w obcym miejscu.

Agnieszka - młoda mama z dzieckiem, pielęgniarka, która w Polsce za 1900 zł pensji nie mogła wynająć mieszkania i godnie przeżyć do pierwszego. Wyjeżdża za chlebem i za lepszą przyszłością dla swojej córeczki. Płacze miesiącami bo tęskni za rodziną. Kocha Polskę całym sercem, nienawidzi jej, bo nie może się z tej miłości uwolnić.

Ewa - miesiącami szukała pracy po studiach, w końcu spakowała plecak i wyjechała do Anglii. Mieszka wraz z innymi Polkami, tęskni za domem i przyjaciółmi, ale ma pracę i odkłada na własne 'M'. 

Robert - nienawidził Polski jak był w Polsce. Gdy ją opuścił (były redukcje etatów), znalazł pracę i stał się patriotą. Psioczy na Anglię i w wyobraźni idealizuje swój hiopotetyczny powrót do Polski.

Marcin - wyjechał z Polski, bo wszystko go wkurzało: brak pieniędzy, katolicyzm, szarość życia. Teraz tu go wszystko wkurza jeszcze mocniej: brak katolicyzmu, brak kreatywności, pstrokatość ubrań na ulicach Londynu. Stał się leniwym, młodym człowiekiem, który ma pieniądze na wszystko, ale nie ma motywacji. Kocha Polskę całym sercem, nienawidzi jej, że nie może do niej wrócić, bo znów zmieszkałby z rodzicami we wspólnym mieszkaniu. 

Beata - jej bogactwo jest na niby, bo w środku czuje się wyjątkowo uboga odkąd nie mieszka w Polsce. Nienawidzi tego stanu. Chce wrócić, ale nie ma nikogo, kto by jej pomógł. Po pracy ogląda polskie seriale i wyobraża sobie, że znów jest w domu. Nienawidzi się za to, że kocha Polskę za bardzo. Nienawidzi kochać Polskę.

Cieszę się, że pan Czesław, który mądrze śpiewa, poruszył tak trudny temat. W Polsce o emigrantach się dobrze nie mówi. Cwaniacy, lenie, w Polsce im się nie udało, to wyjechali na Zachód. A w większości są to zwykli ludzie, którzy z całych sił próbowali zbudować swoje życie w ukochanym kraju, ale nie dane im było osiągnąć sukces. Wyjeżdżają, by na obiad mieć coś więcej niż zupę marchewkową i móc czasem pójść do kina z dzieciakami. Mają jednak całą masę rozterek. Być tu i wiecznie tęsknić czy być tam i martwić się o byt. Dlatego nienawidzą Polski, bo ją za bardzo kochają. 

Wiem, że jest całe grono ludzi, którym żyje się w Polsce dobrze. Wiem, że jest to do osiągnięcia. Sama nigdy nie planowałam emigracji. Tak się złożyło, że mój mąż dostał ofertę pracy swoich marzeń i zdecydowaliśmy się spróbować. Polska nas nie zmusiła, nie wygoniła.

Jednak znakomita większość Polaków w Anglii, to ludzie, którzy nie mieli dużego wyboru. Mogli mieszkać w kraju, który kochają i zaglądać codziennie do pustej lodówki, albo być w kraju, który jest im obcy, mieć za co żyć i jednocześnie nienawidzić Polski, że nie mogą jej współtworzyć. Potem, choć z pełnymi brzuchami i ładnym samochodem, nabawiają się depresji i udają, że jest im super, bo zaklinanie rzeczywistości staje się jedynym rozwiązaniem na przetrwanie.











poniedziałek, 17 listopada 2014

'Mam tę moc, mam tę mooooc!'

Czy można mieć siedmioletniego przyjaciela? Takiego  prawdziwego, od serca, co rozumie każdy gest? Towarzysza rozmów o głupotach i kompana do wspólnego fałszowania piosenki 'Kulfon co z ciebie wyrośnie? Kumpla, z którym można zagrać w warcaby i porozmawiać o meincraft? A można! 

Mój syn jest wyjątkowy i szczególny. Najkochańszy ze wszystkich istot jakie znam (wybaczcie inne istoty). 

Gdy zgubię klucze, mówi 'Nie martw się mamo, przeszukam  kieszenie w twoich kurtkach'
Gdy szukam odpowiedniego pudełka z butami, siada koło mnie i przekłada je ze mną, za każdym razem pytając 'A może te?'
Gdy śpiewam 'Mam tę moc' (repertuar Krainy Lodu) zakrywa uszy i mówi, że nie umiem śpiewać, ale że jakoś to zniesie. 


Może kiedyś to przeczyta, więc: 

Kocham Cię Oli. 

Tu by powiedział: tak, tak, wiem, wiem.


poniedziałek, 10 listopada 2014

W temacie

Zapach starych swetrów
Skrzypiące fotele bezdomnych
Zdarte głosy aktorów

Akt pierwszy kończy się zapachem dymu

Akt drugi - owacją na stojąco

środa, 5 listopada 2014

Patriotycznie?

Patriotyzm nie jest w modzie. Patriotyzm kojarzy się z walką w 11 listopada na ulicach Warszawy i  z Polską dla Polaków. Patriotyzm jest pase. Patriotyzmu nie pokazują w tivi ani w radio. Patriotyzmu nie można się chyba nawet nauczyć, patriotyzm jest czymś spoza nas. Zjedzony z pajdą chleba ze smalcem, wyssany z mlekiem matki.

Gdy mówię Anglikom, że jestem patriotką, twierdzą, że takie słowo już nie istnieje.

Gdy mówię Polakom, że jestem patriotką, pukają się w głowę, bo przeciez ojczyzna nic mi nie dała.

Mój patriotyzm nie jest napuszony, nie walczę, nie chodze w czarnej bluzie z kapturem nasuniętym na głowę i nie wykrzykuję nacjonalistycznych haseł. Nie podpalam tęczy, nie rzucam koktajlem Mołotowa.

Kocham Polskę. Czerwone maki, zapach jesieni, brudne buty od soli zimą, gwar na rynku i gołębie na dachu. Kocham każdy kamień, który tam jest, każdy pył i okruszek. Kocham Polaków, ich zmęczone twarze, kreatywne myślenie, spracowane ręce. Kocham polskie miasta, pachnące spalinami i kulturą. Polski teatr i polskie kino. 

A co najciekawsze, dopiero tu, na obczyźnie, zdałam sobie z tego sprawę. 

I nie jest prawdą, że Polska nic mi nie dała. 
Na dźwięk słowa 'Polska' myślę przecież 'Dom'.