Crowborough zmienia się powoli, nie licząc nowej kawiarni (Costa w Crowborough, cud jakiś! ) i zamkniętego pubu o wdzięcznej nazwie 'Biały Jeleń', nic się nie przesunęło nawet o milimetr.
Dostosowałam się do nowej rzeczywistości, uświadomiłam sobie, że moje życie ma więcej wymiarów niż miasteczko w południowej Anglii. Może ktoś zamieszał łyżką w wyspiarskiej mgle?
Rzeczywistość przestała mnie zaskakiwać, angielska mentalność szokować, a jedzenie wywoływać grymas. Crowborough jest już bardziej znane niż obce. Moja mała przestrzeń okazuje się ogromna, bo okno na świat jest przecież duże.
Za czym tęsknię?
Za ludźmi, których kocham. Za czasem z nimi, śmiechem z nimi. Za patrzeniem na nich.
Za teatrem. Za ławką w parku Poniatowskiego, gdzie siadałam z Olim, by karmić kaczki.
Za społemowską bułką i osiedlową biblioteką. Za głęboką rozmową z obcym w tramwaju.
Lista wydłuża się i skraca w zależności od pory roku.
Jednak z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy mimo wkrótce mijających 5 lat mojego życia w Anglii, nadal są przy mnie. Dzięki Wam oswajanie rzeczywistości jest prostsze. Bez Was zachorowałabym na człowiekotęsknizm. Dziękuję tym, którzy witają mnie rano na skype i innych messangerach. Za każdego sms-a, każde dzień dobry i dobranoc.
Za każdy oddech w słuchawce telefonu.
Za każdy oddech w słuchawce telefonu.
Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz