piątek, 1 marca 2013

Norwid wiedział o czym pisze.

  Wróciłam z mojej Polski. Pobyt był szybki, krótki, za krótki. Spotkań z przyjaciółmi zdecydowanie za mało, rozmów z bliskimi za mało. Za mało polskiego chleba i polskiej herbaty. Za mało zapachu polskich warzyw. Za mało rozmów o zmianach ustrojowych i o miejscu kobiet w Kościele.

   Tym razem towarzyszył mi cały koktajl uczuć. Radość w teatrze na sztuce, gdzie wszyscy skręcali się ze śmiechu. Widok młodzieży zapełniającej połowę widowni, w swetrach, w koszulach w kratę, co świadczy jedynie o powszechności chodzenia na przedstawienia tetralne. Entuzjazm w tramwaju, gdy widzisz ludzi czytających Bułhakowa. Uśmiech w sercu gdy mogłam zobaczyć Adama zasiewającego wśród młodych ludzi pasję. Ciepło na ramieniu, gdy ujrzałam pierścionek zaręczynowy J. Wzruszenie, gdy mogłam dotknąć brzucha mojej siostry i poczuć w nim życie.

   Jednak obok pozytywnych emocji towarzyszył mi smutek. Dużo smutku. A czasem nawet cichy szloch w sercu.
 
   Piotrkowska nie wygląda jak 10 lat temu. Nie wygląda już nawet jak 3 lata temu. Kino Polonia zamknęte. Zamiast tego pod bramą, gdzie kiedyś było, zapalone znicze. Zabito człowieka. Butików z fajnymi ubraniami też nie ma. Jest sklep Wszystko po 2 złote. Second handy i sklepy z butami ze skayu opanowały Łódź.  Ludzie idą ze spuszczonymi głowami, w czarnych kurtkach i czarnych kapeluszach. Coraz więcej pijanych zatacza się w bramie, po wcześniejszej wizycie w dziwnym pubie "Pod Śledziem". Piękne secesyjne kamienice umierają pod tumanami kurzu i kiczowatymi szyldami we wszystkich kolorach tęczy. Ulica Gdańska wygląda tak paskudnie, że aż trudno uwierzyć ,że parę metrów dalej znajduje się INNY ŚWIAT - Manufaktura. Nie lubię już jej, chociaż kiedyś uważałam za świetne miejsce.  Nie lubię, bo kłamie. Ludzie chodzą po niej jak po muzeum, nielicznych stać na kupno butów w Venezii i torebkę w Tous.

   Nie ma bogatej Polski. Polska, choć dumna, piękna i mądra niesparwiedliwie zatrzymała się w miejscu i skazuje swoich mieszkańców na biedę.  Bieda zaś to taki głupi stan, który niszczy wszystko co spotka na swojej drodze. Przydaje chorób i zmarszczek, zabiera godność i pakuje w nałogi. Na biedę, tak jak i na niewolę się godzić nie można.

   Jednak najdziwniejsze uczucie towarzyszyło mi w rozmowach z ludźmi. Większość chce wyjeżdżać  i rozumiem to doskonale.  A ja chcę wracać bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Muszę wracać.

   Muszę...

   ...jeden kamień przestawić, dmuchnąć w ogień.

3 komentarze:

  1. Smutno i prawdziwie piszesz niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdo,
    wyglada na to, ze mialas szczescie, by biedy nigdy nie przezywac. Piszesz..."Polska.... skazuje swoich mieszkancow na biede", jakby to byla wyjatkowosc tego kraju. Czy znasz panstwo, w ktorym biedy nie ma? To nie jest takie proste...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do mojego stanu materialnego w różnych okresach życia nie będę się wypowiadać, ale bieda w Polsce jest i jest niesprawiedliwa. Nie jest spowodowana bowiem brakiem wykształcenia czy lenistwem. Ludzie ciężko pracują. O wiele ciężej niż w Anglii i o wiele więcej wiedzą niż nie jeden bogaty naród. Dlatego bieda ( stan w którym babcię - emerytkę po 40 latach pracy nie stać na kupno leku z 50zł ) w Polsce jest tak smutnym zjawiskiem.

      Usuń