Są takie piosenki, które pamiętam od dzieciństwa. Piosenki, które nucę pod nosem gdy smażę naleśniki i takie, które mruczę pod prysznicem. Zazwyczaj śpiewam te wesołe, często też te dla dzieci, stare i nowe, szybkie i wolne. Piosenka towarzyszy mi często. Podkreślam słowo p i o s e n k a. Muzyką się delektuję, piosenką poprawiam zaś sobie humor.
Jest taka piosenka, która, gdy tylko ją słyszę, maluje w mojej głowie słodki, ciepły obraz.
Biegam po trawie na bosaka, łapię w ręce pasikoniki i porównuję z kuzynami, który świerszcz jest większy. Mam strupy na kolanach i mrużę oczy do słońca. Wsiadamy całą rodziną do białego poloneza i jedziemy do Bułgarii. Zrywam maliny prosto z krzaka i pakuję do brudnej buzi, a potem doję krowę udając, że świetnie sobie radzę. Pomagam mojej cioci zrywać poziomki na działce,by później zajadać się nimi w słodkiej śmietanie. Razem z siostrą robimy pierogi z liści łopianu i zaprawę murarską z błota. Wychodzę na dwór i leżę z koleżankami na kocu, popijam lemoniadę z plastikowej torebki z rurką, raz na jakiś czas wchodząc na trzepak. Krzyczę maaaaaaaamooooooooo do okna i mama rzuca mi sweter. Inne dzieci też stoją pod blokiem i krzyczą "mamo'', a one rzucają im inne cenne przedmioty. Drożdżówkę w torebce, klucze do domu, gumy do żucia, gumę do skakania, pieniądze na oranżadę. Tym samym polonezem jedziemy nad rzekę. Wkładam nogi do zimnej wody i szybko z niej wychodzę. Czuję zapach polskiego lata i polskich czereśni. Jadę z siostrą na rowerze i puszczam kierownicę odrzucając ręce do góry i pedałując szybciej niż wcześniej. A moja siostra fałszując śpiewa mi piosenkę.
Właśnie tę, w której zawiera się wszystko co jest w mojej głowie, gdy myślę o lecie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz