Obudziłam się o 7.20 . Mój mały człowiek przydreptał, zaplótł wokół mnie swoje ręce i szepnął "Dzień dobry kwiatuszku". Dzień dobry kochany synku.
Wczoraj.
Moje dziecko wraz z Marysią lat 7, Kubą lat 5 rwali jabłka. Biegali z patykami po sadzie i strącali zupełnie niedojrzałe owoce. Wchodzili na drzewo i zjadali twarde, zielone gruszki machając nogami w powietrzu. Oliego ugryzła osa, Marysia zdarła kolano, Kuba umorusał buzię.
Ja z Jowitą piłam kawę i patrzyłam na słońce. Jowita słucha, ja słucham. Lubię ją. Włączyłyśmy radio i udawałyśmy, że znamy się od stuleci.
Dzisiaj.
To mój mąż mnie obudził. Połaskotał w stopę. Nie lubię tego, a jednocześnie lubię bardzo.
Wczoraj.
Położyłam się na sofie. Ułożyłam poduszkę pod głowę, zaciągnęłam koc pod samą szyje. Popatrzyłam na ilość książek, które żyją już własnym życiem zajmując wolną przestrzeń w salonie. Zamknęłam oczy i pomyślałam "Nie jest źle".
rewelacyjnie piszesz, naprawde.
OdpowiedzUsuńWiedzialem, ze to lubisz bardzo... more-to-come ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Olą, bardzo się zgadzam
OdpowiedzUsuńMonika
Dziękuję Wam dziewczyny. To bardzo miłe...
OdpowiedzUsuń