Pada śnieg, Pada śnieg
Lecą z nieba gwiazdki
A Olinek i mamusia
Tańczą wygibaski
Taką oto piosenką zaczął się dzisiejszy dzień. Postanowiłam utrzeć nosa smutkowi i przegoniłam go wraz z pierwszym śniegiem. Śnieg piękny, puszysty, biały. Wielkie płatki spadały szybko na ciepły grunt. Jedne topiły się już w locie, inne dopiero na ziemi, jeszcze inne przetrwały aż do południa. Biały, piękny śnieg. On zawsze jest jak carte blanche, tabula rasa, ab ovo... W końcu dzisiaj jest dzisiaj a jutro jest jutro, jak już słusznie zdążył ktoś zauważyć.
Oli wybiegł z domu jakby poparzył go prąd, brudną rękawiczka przejechał po niskim murku i zgarnął kulkę śniegu. Mamoooo, buch. Dostałam w oko, ale trudno. Jestem w stanie się poświęcić dla tej chwili radości mojego synka. Pobiegliśmy do szkoły z piosenką na ustach. Wielkim ślizgiem dotarliśmy pod drzwi klasy. Po drodze spotkałam trzy mamy:
Ja: Good snowy day!
Mama nr 1: I hate snow!
Ja: Good snowy day!
Mama nr 2: Oh, I hope it will not last too long.
Ja: Good snowy day!
Mama nr 3: At least children are happy...
Co z tymi mamami? Nie wiem. Ja śnieg lubię bardzo. Wydaję się jednak, że jestem wyjątkiem wśród dorosłych mieszkających w Crowborough.
Dzisiaj był to tylko centymetr śniegu. Lotnisko w Stansted zamknęte, szkoły zastanawiają się czy nie odesłać dzieci do domu. Koleżanki w pracy obawiają się, że nie dostaną chleba w sklepie. Śnieg już dawno się roztopił, ale panika pozostała.
Spokojnie, to tylko śnieg!
Biały puch zasmucił się słysząc te wszystkie narzekania i wrócił do nieba skąd przybył. A biedak chciał tylko byśmy go docenili i zaśpiewali mu zimową piosenkę.
Ja tez bardzo lubię biały puch, może to ta angielska mentalność...
OdpowiedzUsuńI piosenka o wygibaskach, jak najbardziej mi się podoba;)