Oj kochani, kochani, jaki ja piękny dzień dzisiaj miałam! Dosłownie jakby Pan Bóg przeczytał mojego posta sprzed dwóch dni i dał mi niezłego kopa w tyłek.
Otóż, zacznijmy od tego, że dzisiaj miałam swój dyżur w kawiarni w Tunbridge Wells i straaasznie nie chciało mi się iść.
Myśl pierwsza: Zadzwonię do Joyce i powiem, że dzisiaj nie idę.
Myśl druga: Bez sensu, przecież jak ja nie pójdę, to ktoś będzie musiał iść za mnie.
Myśl trzecia: Ale tak mi się nie chce, lepiej zostanę w domu i zrobię pranie.
Myśl czwarta: Zdeklarowałaś się, to idź!
Postanowiłam iść i to na całego. Zrobiłam sobie fryzurę, założyłam wyjściowe ciuchy, spryskałam szyję ulubionymi perfumami i pomyślałam, że to będzie mój dzień. W kawiarni było super, spotkałam Węgierkę Niki, która tak jak ja powoli dostosowuje się do życia w UK, potem zrobiłam kilka latte, milkshaków i capucino i się zaczęło. Podszedł do mnie mężczyzna lat około 45 i poprosił o Americano z mlekiem. Rozmowa była cudowna o biznesie kawiarnianym i o tym, czy warto być wolontariuszem (udało mi się porozmawiać z Anglikiem o czymś ciekawym - myśl piąta! ). Następnie spotkałam Emily, która planuje studiować w Oksfordzie i zaczęłyśmy rozmawiać o życiu w miastach uniwersyteckich i o tym, że uwaga - nasz mózg potzrzebuje stymulacji! Niby nic odkrywczego, ale dla mnie to całkowita eureka! Myśl szósta: Czemu nie lubię Crowborough? Bo mnie nie inspiruje! Nie stymuluje!
Złapałam torbę, pożegnałam się ze wszystkimi i pobiegłam na miasto do Tunbridge. Nie chciałam wracać do Crowborough. Nie dzisiaj. Nie wtedy. Chodziłam po księgarniach, sklepach i ulicach. Usiadłam na ławce i złapałam powietrze w nozdrza. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, ale było to najsuperowsze uczucie na świecie. Chociaż byłam sama, to otaczali mnie ludzie. Z torbami biegli po Camden Road, gdzieś zapłakało dziecko, gdzieś ktoś zatańczył breakdance. Na deser poszłam do The Body Shop i poznałam kolejną osobę, Angielkę, lat 20, może 23 i wywiązała się między nami długa, około siedmiominutowa rozmowa o wpływie aluminium na nasze zdrowie. I było w tej rozmowie coś tak pięknego, w niej było, że jeszcze bardziej poczułam, że to nie chodzi o Anglików. Chodzi o mnie.
Zawsze jest wyjście.
Potrzeba tylko nieco odwagi.
Do tego wszystkiego kupiłam sobie świetną bluzkę i bombową szczotkę do włosów i dzisiaj zasnę z uśmiechem na ustach ( Ciekawe czy tak można? Myśl siódma)
Do tego wszystkiego kupiłam sobie świetną bluzkę i bombową szczotkę do włosów i dzisiaj zasnę z uśmiechem na ustach ( Ciekawe czy tak można? Myśl siódma)
Po pierwsze jak Ci zazdroszczę takiego odkrywczego czasu. :) Po drugie co racja, to racja z tą stymulacją. Im jej więcej tym szczęśliwsi jesteśmy. Po trzecie jakby wczoraj się udało ze Skypem, to byś mi balsam dzisiaj w Body Shopie zakupiła. :) :) Całuję mocno Kochana!!
OdpowiedzUsuń