niedziela, 10 czerwca 2012

No naprawdę nie lubię.

Dzisiaj nie lubię mojej emigracji. Dzisiaj, mocniej niż zazwyczaj, tęsknota przybrała kolor purpury.  

Czasami najzwyczajniej w świecie nie lubię Anglii. Nie, nie jestem malkontentem. Zazwyczaj pozytywnie oceniam sytuację i widzę szklankę do połowy pełną.



Dzisiaj jednak jej nie lubię. Może przez ten szary kolor nieba.


Nie lubię deszczu, który pada niemal nieprzerwanie.
Nie lubię braku lata i braku śniegu w zimie.
Nie lubię bezzapachowego jedzenia.
Nie lubię zdystansowania ludzi.
Nie lubię pozamykanych okien na cztery spusty i życia za murem.
Nie lubię, gdy Oli musi zmagać się  z językiem, by mieć chociaż jednego kolegę.
Nie lubię angielskich domów starców, gdzie jesień życia człowiek spędza w zimnym odosobnieniu.
Nie lubię niedogrzanych domów i pleśni na sufitach.
Nie lubię umawiać się na kawę z miesięcznym wyprzedzeniem. Z kalendarzem w ręku.
Nie lubię, bo ludzie bardzo rzadko wiedzą tutaj czym jest prawdziwa przyjaźń.
Nie lubię poprawności politycznej, która zabiera godność.
Nie lubię pustych ulic w niedzielę.
Nie lubię sztucznego uśmiechu w sobotę.
Nie lubię samotności moich sąsiadów.


Nie lubię siebie, gdy tęsknię zbyt mocno.

6 komentarzy:

  1. Tak niestety czasami bywa, ale można się do tego przyzwyczaić;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :((

    Ty, Madziu rozpromieniasz szara, deszczowa, zdystanoswana, popranwosciowa, plesniowa, chlodna Anglie!!

    usciski
    Laur

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze jest to, że to nielubienie zawsze mija i przychodzi dzień, w którym budzisz się tak samo mocno przepełniona poczuciem szczęścia, tak jak dzisiaj poczuciem nielubienia.

    :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic się nie martw, niedługo przybywam i biorę ze sobą słońce :)
    GG

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się,że może Ci sie nie udać;)

    OdpowiedzUsuń