Gdyby spadł śnieg zapachniałoby igliwiem. Bez śniegu choinka nie pachnie.
Przenikam zaś piernikiem, imbirem i cynamonem. Wykrawam różne kształty: serca, gwiazdy i korzenne ludki. Ciasto jest miękkie, lepi się łatwo, miód zostaje na palcach, mąka na mojej bluzce. Wykrawam więcej serc, gwiazd i korzennych ludków. Wkładam gałązki do wazonu, zawieszam na nich plastry pomarańczy i namawiam syna, by zamknął oczy i marzył.
8 nocek zostało - mówi. Zrobisz mi kakao z piankami?
Kubek parzy jego małe rączki. Kakao wypija powoli, potem szepce do ucha dziękuję. Tak naprawdę to ja dziękuję jemu. Dziękuję Bogu. Że go mam.
Gdyby spadł śnieg roztopiłabym czekoladę w rondelku i włożyła ją pod zimową, miękką jak śmietna masę. Zastygłaby w kształcie moich myśli. A potem połamałabym ją i podzieliła między domownikami jak kruchy opłatek.
Zamiast wypowiadanych życzeń popłynęłaby wdzięczność.
Hej, radio! Zaśpiewaj mi piosenkę!
Przenikam zaś piernikiem, imbirem i cynamonem. Wykrawam różne kształty: serca, gwiazdy i korzenne ludki. Ciasto jest miękkie, lepi się łatwo, miód zostaje na palcach, mąka na mojej bluzce. Wykrawam więcej serc, gwiazd i korzennych ludków. Wkładam gałązki do wazonu, zawieszam na nich plastry pomarańczy i namawiam syna, by zamknął oczy i marzył.
8 nocek zostało - mówi. Zrobisz mi kakao z piankami?
Kubek parzy jego małe rączki. Kakao wypija powoli, potem szepce do ucha dziękuję. Tak naprawdę to ja dziękuję jemu. Dziękuję Bogu. Że go mam.
Gdyby spadł śnieg roztopiłabym czekoladę w rondelku i włożyła ją pod zimową, miękką jak śmietna masę. Zastygłaby w kształcie moich myśli. A potem połamałabym ją i podzieliła między domownikami jak kruchy opłatek.
Zamiast wypowiadanych życzeń popłynęłaby wdzięczność.
Hej, radio! Zaśpiewaj mi piosenkę!